Strach to prawidłowa reakcja fizjologiczna na zagrożenie. Odczuwamy go wszyscy, z różnym natężeniem. Zwierzęta także muszą sobie z nim radzić i nie jest to niepokojące, pod warunkiem, że strach mija i nie ma znamion zaburzenia. Gdy się utrwala i towarzyszy określonej sytuacji, mamy do czynienia z lękiem.
Zanim jeszcze powstał zawód zoopsychologa,
z problemem lęku i stresu u zwierząt próbowali mierzyć się treserzy. Zwłaszcza od kiedy psy zaczęły być wykorzystywane nie tylko do pilnowania stad, ale do pracy w policji, szukania zasypanych ludzi, w roli przewodników ociemniałych czy w coraz popularniejszej dziś dogoterapii. Zwierzęta lękliwe są nieprzewidywalne; dlatego zanim zaprosi się jakiekolwiek czworonogi do współpracy, należy sprawdzić ich odporność na strach. W wymienionych tu „zawodach” lękliwość dyskwalifikuje kandydatów do pracy. A dla zwierząt towarzyszących i ich właścicieli może stać się udręką.
Jak się objawia lękliwość?
Lęk ma tę właściwość, że nie tylko nie znika, ale z czasem wręcz się pogłębia. Pewne reakcje utrwalają się i nasilają, więc jeśli nic nie zrobimy z nadmierną lękliwością naszego psa, będzie się on bał coraz bardziej.
Gdy lęk jest reakcją na nagły huk o dużym natężeniu, mamy z nim do czynienia przeważnie tylko kilka razy do roku: kiedy świętujemy nadejście Nowego Roku i w czasie burz. Na sylwestrowe szaleństwo można i trzeba psa przygotować, podając mu środki uspokajające przepisane przez lekarza weterynarii. Może on zaproponować jeden z wielu bezpiecznych preparatów przeznaczonych dla zwierząt; są to środki zarówno ziołowe jak i farmakologiczne. Zaleca się wypróbowanie działania takiego specyfiku przed spodziewanym stresem, by sprawdzić jego skuteczność i dobrać właściwą dawkę. Wiadomo przecież, że każdy osobnik może nań różnie reagować, a stres związany z hukiem jest ogromny, w przypadku zwierząt słabszych, o chorym sercu, wręcz niebezpieczny.
Burzę nie zawsze możemy przewidzieć i w porę podać środek wyciszający. Warto mieć zatem na podorędziu inny sposób na uspokojenie pupila. Najczęściej dobrze wiemy, kiedy pies odczuwa strach, bo wówczas drży, dyszy, jest gotowy do ucieczki, szuka ciasnego, ciemnego kąta (na przykład w łazience pod wanną), szczeka, piszczy, skowyczy czy niszczy sprzęty. Zdarzało się, że przerażone i pozostawione same sobie psy nie tylko gryzły buty, ale zrywały całe fragmenty tapety ze ściany. Pies może też brudzić w domu, bo ze strachu nie trzyma kału lub moczu. Lęk może wpływać na zmianę apetytu (powodować jego brak lub nadmierną chęć na jedzenie) oraz jakość snu (nadmierne pobudzenie nie pozwala psu zasnąć). Niekiedy lęk rozszerza źrenice, powoduje nerwowe oblizywanie się czy ziewanie. Może też doprowadzić do natręctw takich jak wylizywanie sobie skóry aż do ran.
Straszny świat
Choć my, ludzie, staramy się podchodzić do różnych zjawisk racjonalnie, także czasem boimy się czegoś, co trudno wytłumaczyć. Zwierzęta kierują się instynktem, my intuicją. Mimo to trudno nam zrozumieć, dlaczego nasz pies za każdym razem boi się strzyżenia, źle znosi podróż, nawet gdy jesteśmy obok, czy reaguje na remont u sąsiadów. Znam suczkę, którą przeraża dźwięk śmieciarki codziennie podjeżdżającej pod dom. A że dzieje się to o wczesnej porze, nie ma mowy, by właściciele zmrużyli oko. Ich pupilka biega jak szalona po mieszkaniu, piszczy, próbuje się ukryć. Ona się męczy, a właściciele nie wysypiają.
Z kolei zaprzyjaźniony półtoraroczny jamnik najwyraźniej przestraszył się czegoś na spacerze, gdy był szczenięciem, i od tej pory nie lubi wychodzić z domu. W mieszkaniu zachowuje się normalnie, a na dworze załatwia, co niezbędne i z całej siły ciągnie do domu. W stan paniki wprawiają go też zaparkowane przed klatką… rowery. Jedynie podczas spaceru z panią, którą uznał za przewodniczkę i z którą czuje się najbezpieczniej, pozwala sobie na hasanie, wąchanie i rekreację.
Lęk i uczucie zagrożenia może wynikać z obecności nowego domownika (na przykład noworodka) czy zwierzęcia, nagłych sytuacji stresowych (czyjaś choroba lub konflikty rodzinne), a także wizyt w lecznicy, udziału w wystawach, samotnego pozostawania w mieszkaniu czy rozłąki z bliską istotą (człowiekiem bądź zwierzęciem). Niektóre suki miewają stany lękowe podczas macierzyństwa, zwłaszcza przy odstawieniu szczeniąt.
kamizelka przeciwlękowa.
Walczymy z lękiem
Lęki, szczególnie te nabyte, nieutrwalone, można leczyć. Natomiast te, które już stały się traumą, mogą być trudne do pokonania. Mimo to zawsze warto próbować je złagodzić.
Od pewnego czasu na rynku dostępne są preparaty na bazie naturalnych feromonów, czyli substancji chemicznych produkowanych przez większość ssaków (także część płazów i gadów). Substancje te obecne są w kale, moczu, produkują je także specjalne gruczoły. Służą do identyfikacji gatunkowej, są nośnikiem informacji i, co dla nas ważne – wywołują miłe skojarzenia, uczucie przyjemności, uspokajają i wyciszają. Takim specyfikiem jest m.in. Adaptil firmy Ceva, który działając łagodnie, pomaga w krótkotrwałych sytuacjach stresowych. W zależności od potrzeb, dostępny jest w różnych postaciach: w dyfuzorze z wkładem, który podłączony do kontaktu emituje feromony w określonej części mieszkania, w formie sprayu do spryskiwania ulubionych psich miejsc (na przykład legowiska czy transportera do przewożenia zwierzęcia). Są też obroże z feromonami – dla szczeniąt i psów dorosłych – dzięki którym wspomniane substancje są zawsze w zasięgu psiego nosa.
Środkiem wspomagającym, ze względu na bardzo łagodne działanie, są krople Bacha – esencje zapachowe z ziół i kwiatów. W zależności od rodzaju stresu można odpowiednio komponować ich składniki. Ale na poważne problemy lękowe to za mało.
Biopeptyd Zylkene relaksuje, zmniejsza niepokój i zwiększa możliwości adaptacyjne zwierzęcia. Powstał w wyniku obserwacji stanu relaksu po spożyciu mleka matki, opiera się bowiem na naturalnym składniku mleka – aktywnym biopeptydzie alfa. W Europie dostępny jest od 2006 roku w postaci kapsułek, a produkuje go firma weterynaryjna Vetoquinol. Wiele się mówi o złej tolerancji mleka przez osobniki dorosłe; ten preparat jest dobrze tolerowany, nawet podczas długotrwałego stosowania, i zalecany przez zoopsychologów oraz lekarzy weterynarii. Nie uzależnia i nie powoduje nadmiernej senności.
Dobrym rozwiązaniem są kamizelki przeciwlękowe. Pierwsza taka kamizelka pojawiła się na rynku w 2001 roku. Jej działanie polega na bardzo delikatnym nacisku, podobnym jak w akupresurze. Akupresurę musi jednak wykonywać osoba wykwalifikowana, a przerażone zwierzę może niechętnie poddawać się zabiegowi; natomiast kamizelka jest skuteczna sama w sobie. Mocno przylega, ma otwór na ogon i nie ogranicza zdolności poruszania się psa. Pomaga w przypadku lęku separacyjnego, strachu przed dźwiękami, w chorobie lokomocyjnej czy nadmiernej wokalizacji. I, niestety, jest dość droga.
Na tej samej zasadzie działają opaski uciskowe mgr Małgorzaty Nedomy, instruktorki jogi i zoopsycholog z Krakowa, która pasjonuje się neurobiologią i fizjologią stresu (to dziedzina, która wyjaśnia m.in. w jakich sytuacjach ma się apetyt na słodkie, w jakich na tłuste, a kiedy nie można jeść). Emocje to też sfera neurobiologii; mają ogromną możliwość przekazu i są szybsze niż nasze fale mózgowe, wśród nich również strach. W swojej pracy ze zwierzętami Małgorzata stosuje kamizelki przeciwlękowe; zaproponowała też swoim pacjentom alternatywne działanie uciskowe za pomocą szerokiego bandaża. Poczynając od szyi, owija się nim psa, tworząc coś w rodzaju przylegającej kamizelki. Bandaż nie może hamować krążenia krwi i utrudniać poruszania się, ale musi ściśle przylegać i powodować ucisk. I rzeczywiście działa uspokajająco, wycisza drżenie ciała, zianie i stan paniki. Jest skuteczny w większości przypadków, tym bardziej że… można się bez niego obejść. Pewna właścicielka rozhisteryzowanego fajerwerkami jamnika zrobiła mu opaskę uciskową… z własnych rajstop. Najważniejsze, że pomogło. U psów o bujnym, gęstym futrze (na przykład husky), opaska uciskowa będzie się zsuwać, lepiej więc zastosować kamizelkę.
Małgorzata Nedoma tłumaczy, że receptory czuciowe, które odbierają permanentny nacisk, ulegają wyciszeniu, przez co obniża się ich wrażliwość. Mogą lepiej funkcjonować i przekazać układowi nerwowemu rytmiczny, powtarzający się sygnał, który uspokaja umysł i ciało. Mózg dostaje wyciszającą informację; zmniejsza się czujność psa.
Terapeutka prowadzi zajęcia indywidualne z właścicielami lękliwych psów i uczy ich między innymi, jak zakładać opaskę uciskową. Co jakiś czas organizuje również warsztaty dla opiekunów psów i kotów, petsitterów, pracowników i wolontariuszy schronisk, osób prowadzących hotele dla zwierząt i wszystkich zainteresowanych tą metodą. Uczy również masażu.
Masaże
Masaże to też rodzaj akupresury. Warto nauczyć się je wykonywać, by pomagać swoim zwierzętom w różnych sytuacjach, w przypadku chorób, urazów i kontuzji, również wtedy, gdy odczuwają lęk i stres.
Jest wiele rodzajów i technik wykonywania masażu. Klasyczny polega na głaskaniu, rozcieraniu, ugniataniu, w zależności od schorzenia, potrzeb i tolerancji zwierzęcia. Głaskanie to forma najdelikatniejsza i najbardziej oczywista. Niewiele pupili oprze się przyjemności, jaką im daje głaskanie. Traktujemy je jako wyraz czułości i kontaktu ze zwierzęciem, które pod wpływem dotyku w widoczny sposób się rozluźnia i uspokaja. Rozcieranie jest techniką intensywniejszą, zmniejszającą pobudliwość nerwową, wymagającą więcej energii od wykonującego. Ugniatanie dotyczy samych mięśni i wpływa pobudzająco na ośrodkowy układ nerwowy; poprzez lepsze ukrwienie wzmacnia mięśnie, a tym samym poczucie pewności siebie zwierzęcia. Masaż przyspiesza metabolizm – podane leki szybciej zostaną wchłonięte. Powyższy opis działań jest z konieczności bardzo uproszczony.
Gdy zawiodą wszystkie sposoby
Na koniec należałoby wspomnieć o lekach uspokajających i przeciwstresowych, czyli silniejszych lub słabszych farmaceutykach, po które należy sięgnąć, gdy problem okaże się zbyt poważny. Czasem dobrze jest wyciszyć psa za ich pomocą, by móc zastosować łagodniejszą metodę. Zdarza się, że to jedyny sposób, w jaki można mu pomóc.
Barbara Sieradzan